Przypadki świńskiej grypy sprawiły, że zdecydowaliśmy się spędzić w niezwykle urokliwej Oaxace mniej czasu niż planowaliśmy wcześniej. Z tych samych powodów wykreśliliśmy z listy jedną z niewątpliwych atrakcji tego miasta czyli targ Mercado de Abastos, który chcieliśmy odwiedzić ze względu na lokalny przysmak – chapulines czyli smażone koniki polne. A jednak wysłana po owoce i idąc po śladach pani z dorodnymi śliwkami wpadłam niechcący na stoisko z konikami polnymi strategicznie umiejscowione przed samym wejściem na olbrzymi, pełny gwaru i zapachów targ. Koniki usypane w zgrabne stosiki sprzedawała dziewczynka może ośmioletnia, obok krzątała się jej mama. Na moje pytanie jak to się je, dziewczynka chwyciła konika wersję chilli z limonką oraz z zadowoleniem schrupała w całości. Nabyłam około 20 dkg tego przysmaku w największym rozmiarze i wymieszanych wersjach smakowych: limonka, chili i chili z limonką w celu przetestowania na sobie i rodzinie. Testy potwierdziły, że chapulines są zupełnie przyzwoitą i sycącą przekąską, choć nie jest to coś, za co dalibyśmy się pokroić. Błażej stwierdził, że smakują jak chipsy, jak dla mnie wersja chili smakuje chili, wersja limonka smakuje limonką i tak dalej… Każdy z nas miał swojego faworyta, jednak co do jednego byliśmy zgodni – każdy, niezależnie od smaku, nieco chrzęści w zębach.
Zapraszamy do galerii z miasta Oaxaca.
Opublikował/a Beata Kotełko