“A journey is like marriage. The certain way to be wrong is to think you control it.”
Cóż… Steinback z pewnością miał rację i pewnie boleśnie się o tym przekonał, my jednak dokładamy wszelkich starań, aby naszą podróż zaplanować rzetelnie, choć nie w każdym detalu. Dla perfekcjonisty takie przedsięwzięcie to prawdziwy koszmar logistyczny. A jednocześnie musi być miejsce na wolność, wiatr we włosach i podróż w zgodzie z marzeniami, które będą się pojawiać także po drodze.
Podział zadań jest następujący:
Błażej – łączność, IT, logistyka finansowa, ubezpieczenie, specjalizacja: USA, Australia, Oceania i Nowa Zelandia
Beata – dokładne trasy i budżety w poszczególnych krajach, komunikowanie się w Ameryce Łacińskiej, zdrowie, przepisy, społeczności podróżników, specjalizacja: Ameryka Łacińska i Indochiny
Oboje – sprzęt, dogranie szczegółów ze szkołą i przedszkolem, mieszkanie
Wygląda na to, że na etapie planowania taki podział działa dość dobrze. Zobaczymy jak będzie później, jak się okres narzeczeński skończy ;-).