Piekielni braciszkowie

29 października 2008

Don't panic

Ooops. Huknęło zdrowo, jak Lehman Brothers padł. A razem z nim padł kurs złotego. Zważywszy, że część funduszy na naszą podróż mamy jeszcze w złotówkach, uderzy nas to po kieszeni. Miejmy nadzieję, że sytuacja zmieni się w ciągu kilku następnych miesięcy…

Na razie czekamy mając nadzieję, że okropny the Economist rzuca podłe oszczerstwa, twierdząc, że kurs złotówki (oraz forinta i hrywny) względem dolara może się  załamać. Jak i również, że the New York Times zdrowo przesadza pisząc o „once hot Poland”.

Drogi New York Timesie, we are hot, hot, hot!


Lektury obowiązkowe

7 października 2008

Nasze przewodniki

Przyszły przewodniki zamówione wcześniej na Amazonie. Ponieważ już nie raz tam kupowałem, to wiedziałem, że to dobry sposób oszczędzenia paru złotych. Bardziej egzotyczne przewodniki jak Polinezja, czy Australia kosztują u nas w księgarni prawie 100 zł sztuka, a zamówione przez Amazon o połowę taniej. Wraz z przesyłką do Polski. Opłaca się, bo dolar jest nadal korzystny, choć już nie tak, jak w sierpniu, gdy wymieniliśmy sporą część budżetu wyjazdowego. Poza tym nie czarujmy się – wybór w USA jest dużo większy. Na szczęście Urząd Celny postanowił nie zaglądać nam do paczek i przyszły one bez problemów. Kiedyś mi się niestety zdarzyło oclenie, ale to zdaje się były filmy, a nie książki. W każdym razie są!

Teraz pozostaje je przeczytać. Jest tego cała masa i wspólnie z Beatą zabieramy się do roboty. Dzięki tej lekturze możemy jeszcze to i owo na naszej trasie zmienić. Będziemy się starali wstępnie oszacować budżety na poszczególne kraje, bo nie da się ukryć, że jeśli coś nie będzie się mieściło w ramach naszych możliwości, to wyleci. Przykra prawda.

Zacząłem się też zastanawiać co zrobić z tymi książkami, jak już się będziemy pakować. Wszystkich nie weźmiemy – to pewne. Część być może prześlemy wcześniej do znajomych w USA, aby mieć partię na drugą część wyjazdu. A część pewnie zeskanujemy, skserujemy fragmentarycznie lub prze…notujemy. Zobaczy się. W każdym razie żal byłoby je zostawiać – takie są ładne. Samo ich przeglądanie – są pełne kolorowych zdjęć i opisów fajnych miejsc – dostarcza niezłej frajdy. Przed nami więc bardzo sympatyczne jesienne wieczory.