Przypadki świńskiej grypy sprawiły, że zdecydowaliśmy się spędzić w niezwykle urokliwej Oaxace mniej czasu niż planowaliśmy wcześniej. Z tych samych powodów wykreśliliśmy z listy jedną z niewątpliwych atrakcji tego miasta czyli targ Mercado de Abastos, który chcieliśmy odwiedzić ze względu na lokalny przysmak – chapulines czyli smażone koniki polne. A jednak wysłana po owoce i idąc po śladach pani z dorodnymi śliwkami wpadłam niechcący na stoisko z konikami polnymi strategicznie umiejscowione przed samym wejściem na olbrzymi, pełny gwaru i zapachów targ. Koniki usypane w zgrabne stosiki sprzedawała dziewczynka może ośmioletnia, obok krzątała się jej mama. Na moje pytanie jak to się je, dziewczynka chwyciła konika wersję chilli z limonką oraz z zadowoleniem schrupała w całości. Nabyłam około 20 dkg tego przysmaku w największym rozmiarze i wymieszanych wersjach smakowych: limonka, chili i chili z limonką w celu przetestowania na sobie i rodzinie. Testy potwierdziły, że chapulines są zupełnie przyzwoitą i sycącą przekąską, choć nie jest to coś, za co dalibyśmy się pokroić. Błażej stwierdził, że smakują jak chipsy, jak dla mnie wersja chili smakuje chili, wersja limonka smakuje limonką i tak dalej… Każdy z nas miał swojego faworyta, jednak co do jednego byliśmy zgodni – każdy, niezależnie od smaku, nieco chrzęści w zębach.
Zapraszamy do galerii z miasta Oaxaca.
O zesz !..Szczegolnie sugestywnie patrzy nam w oczy ten szaranczak, trzymany pozujaco do zdjecia w palcach..
Ale po TAKIM tekscie Beaty – pewnie bym sie skusil… 🙂
Did you try them ? I saw a similar shop when I was in Korea, and I almost vomitted with the smell ….
Trust you all are doing well, God Bless
Rohit from HP
Yeh, Rohit, they did and seem to enjoy …
——————————————
Prawde mówiąć, to was za to niezmiernie podziwiam – ja też lubię różnego rodzaju eksperymenty kulinarne i nie stronię od smakołyków, które na mnie patrzą, ale tych stworzonek chyba bym nie spróbowała! 🙂
Rohit,
one nie śmierdzą, tylko pachną jak chipsy. Naprawdę dobre!
(they do not smell bad, they smell like chips and are really good)
biedne te robalki takie. a poza tym, to co tam jecie? chleb tam jakiś mają? a tak w ogóle, to żywe robalki i takie inne, umykają wam pod nogami?
Koniki polne?, no niech to! Ostro, tak na samym początku? Wolę nie mysleć co będziecie w stanie jeść pod koniec 😉
Pozdrowienia ze Szwecji
Słyszałam coś o świnkach morskich 😉
Rohit, they are pretty ok and smell like chili mainly, to tell you the truth. There have been three different tastes: lemon, chili and chili with lemon. Much worse were huge worms they have here and they make a kind of sauce out of them. I cannot say that this experience was extermely tempting… I have not even taken a picture…
Co do innych produktów, to jemy też pieczywo, ale tu głównie je się tortille kukurydziane z różnymi dodatkami. Jemy też już sporo owoców, bo przepyszne i w dużym wyborze: mango, banany,arbuzy itp. Śniadania jemy zwykle w hostelach – na ogół jajka, owoce i tosty…
Hej robakozercy……Czytajac opinie wyzej wymienione wywnioskowalam, ze ,,nasza niechęć do pewnych {:-)} potraw jest więc kwestią czysto kulturową…”:-)abi
Witajcie: Mam nadzieje, ze siedzicie w urokliwym (Beata’s favorite word) kaciku mezo-Ameryki i ,,przeczekujecie” (jest takie slowo?)the flue pandemic {nie tak potwierdzona dzisiaj przez panikujace media, ale WHO (World Health Organization)}.Isiu, kochanie jezeli Rodzice dopuszcza Cie do klawiatury Laptopa, to podziel sie wrazeniami. Do zobaczenia w Kalifornii, gdzie nie smaza polne koniki, bo na kazdym targu stoi warta wegetarianska.
Go Obama! Sto dni, sto lat! Gabi
P.S. Od Atlantyku wieje chlodny wiatr, przyplynely wieloryby! Kwitna narcyze, tulipany, forsycja, deren i bez. Happy Mother’s Day, Beata (May 10th).
Dzięki Gabi! Isi się rwie, więc pewnie niedługo i od niej coś się pojawi. Pozdrawiamy.