Przygodę czas zakończyć

Spotkanie w Agawie Wszystko dobre kiedyś się kończy i również nasz Hop! … Around the Globe musiał. Jesteśmy już od kilkunastu dni w kraju (nie licząc naszego z Beatą smyknięcia bez dzieci do Słowenii na parę dni), zakończyło się wspaniałe spotkanie z wami, naszymi czytelnikami – czas więc na chwilę podsumowania i refleksji (również dla tych, którzy na spotkaniu być nie mogli). Jeszcze a propos samego spotkania, to muszę powiedzieć, że było nam bardzo miło. Było ciut ponad 60 osób (liczyłem ukradkiem) oraz bardziej niepoliczalna grupa dzieci jedzących gofry i lody oraz grających w parku w zbijaka, czy 2 ognie. Pogoda dopisała, humory też. Trochę nie dopisała sala, gdyż głównie z powodu słońca właśnie przenieśliśmy się do wewnątrz lokalu (pierwotnie mieliśmy zarezerwowane pół “namiotu”) – no i finalnie było wszystkim nieco ciasno. 😦 Mam nadzieję, że nam wybaczycie…

Wracając do podsumowania, to oczywiście pod koniec wyjazdu zrobiliśmy pewne podliczenia, z którymi się tutaj chcemy podzielić. Byliśmy w podróży 357 dni i w tym czasie przejechaliśmy 102 tysiące km (z czego tak naprawdę 47 tysięcy lądowo, a resztę samolotami), zrobiliśmy 32,5 tysięcy (ponad 80 GB) zdjęć – część z nich wciąż dostępna jest w galeriach, napisaliśmy tutaj 160 relacji, otrzymaliśmy ponad 1700 komentarzy, zdobyliśmy (dzięki wam) 7 miejsce w Blog Roku 2009, objechaliśmy świat dookoła no i przede wszystkim wróciliśmy wszyscy w czwórkę cali i zdrowi.

Paczki czekające na nas w domu Dzieci pod koniec wyprawy bardzo tęskniły za domem, kolegami, przyjaciółkami, szkołą, swoimi klockami i książkami. Radość z powrotu była więc spora (choć lądowaliśmy w smutnym dniu, bo dokładnie 10-go kwietnia 2010). W domu nastąpiło oczywiście rodzinne przywitanie (ze zrazikami mojej mamy – donoszę, że były niezmiernie smakowite) oraz rozpakowywanie paczek, które na nas czekały. Paczek, które sami sobie wysyłaliśmy z podróży – z pamiątkami, niepotrzebnymi przewodnikami i innymi gratami. Ułatwialiśmy sobie życie i jednocześnie dużo więcej rzeczy mogliśmy po drodze kupić. 🙂 A zapewniamy, że pokus w różnych krajach było wiele (szczególnie w Ameryce Łacińskiej i w Azji). Dodatkowo sprawiliśmy sobie niespodziankę, bo rozpakowywanie naszych paczek i odnajdywanie rzeczy wysłanych sobie samemu wiele miesięcy temu było frajdą niesamowitą. 🙂

Powitanie na lotniskuTym bardziej, że na takim wyjeździe czas płynie inaczej. Przyjechaliśmy do kraju z wrażeniem, że nie było nas tu wieki. Ile rzeczy przez ten czas się zadziało, ile nowych dróg i mostów zbudowano, prawda? Dla nas to tak, jakby nie było nas tu z pięć lat. Dzieci nam podrosły i wydoroślały, ciuchy żadne na nie nie pasują (tu porada dla podróżujących rodziców, aby nowe ciuszki dla rosnących dzieci zakupić sobie jeszcze w trasie, bo zawartość starej szafy idzie dla potomności), a nasze mieszkanie wydaje nam się takie nieznane (spojrzeliśmy na nie i ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że nawet ładne jakieś takie jest i miłe – zupełnie zapomnieliśmy jak wygląda). Ale już kilka razy spotkaliśmy się z reakcją “O, już jesteście!”, “Dopiero co pamiętam, że jechaliście!”. Dla większości naszych znajomych ten rok przemknął, jak … każdy rok. Dla nas – rozciągnął się w czasie (jak na obrazach Dalego), rozlazł i zwielokrotnił.

Spoglądamy teraz na zdjęcia zrobione wiele miesięcy temu i nie możemy uwierzyć, że tam byliśmy, że to wszystko widzieliśmy! To było tak dawno! Aż 10 miesięcy temu byliśmy jeszcze w Ekwadorze! Za nami była już Kostaryka, Nikaragua, Honduras, Gwatemala, Belize i Meksyk. Za nami były już przecudne rekiny wielorybie oraz niezapomniany atak ziezimieszków. Przed nami mnóstwo kilometrów nieznanego, jajo na równiku, zapalenie Bernasia ucha, taniec w kręgu indiańskim, picie kavy, lodowiec, kangury i sajgonki w Sajgonie. Oraz tysiące, tysiące innych wrażeń, których teraz spisać nawet nie sposób. Ciśnie się na usta sformułowanie ze znanej serii reklamy jednaj z kart kredytowych: “Bezcenne!”

Bezcenne i dlatego każdemu, kto chce ruszyć w taką podróż (również dłuższą, krótszą, prostszą, z dziećmi lub bez dzieci) doradzimy, podpowiemy, wyjaśnimy. Piszcie do nas! Chętnie pomożemy!

UPDATE: Jeszcze dodałem podsumowanie od strony gadżeciarza. Zapraszam!

1 Responses to Przygodę czas zakończyć

  1. I żeby było nadal (po zamieszkach w Bangkoku) w klimacie „tam, gdzie byliśmy, to potem cos się działo” dziś przeczytane: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7951768,Ekwador_i_Gwatemala__erupcja_wulkanow__tysiace_osob.html

    Hmmm…

    Nasza relacja z Pacaya tutaj: https://hoparoundtheglobe.com/2009/05/17/wulkan/

Dodaj komentarz