Raj z krokodylem w tle

Prom przez rzekę Daintree 160 kilometrów na północ od Cairns znajduje się park narodowy Daintree oraz przylądek Cape Tribulation – popularny cel różnych tropikalnych wycieczek. My wybraliśmy się tam samodzielne wypożyczonym samochodzikiem. Zostawiliśmy większość bagaży w przechowalni, wzięliśmy tylko niezbędny sprzęt i zapasy jedzenia, a klimatyzację w aucie włączyliśmy na full. Krajobraz przeważał plantacyjno-plażowy, aż dojechaliśmy do promu przez rzekę Daintree. Tam zaczęło się już naprawdę czuć odludzie i prawdziwą dżunglę. Jak piszą w przewodniku, jest to najstarszy las tropikalny na świecie (ponad 20 razy starszy od lasów Amazonii) – i to się rzeczywiście czuje. Spacerować można tylko po wyznaczonych i wyłożonych deskami ścieżkach – reszta jest tak gęsto zarośnięta, że bez solidnej maczety człowiek nie ma szans. Zapachy i odgłosy jak to w dżungli – rejwach i tysiące cykad. Głębiej w lesie można spotkać kazuary, a w rzece krokodyle. W morzu też krokodyle (z rzek wpływają skubańce do morza, aby się najeść do syta) oraz meduzy-stingery. Kąpiel nie jest wiec wskazana. Mimo bajkowych plaży – jak z raju – nikt nie zanurza nawet stopy.

Tu żyją krokodyle Słowem jest pięknie, dziko i wakacyjnie. Lato w pełni (grudzień przecież) i choć to pora deszczowa w tych rejonach, to deszcz sobie od czasu popada i przechodzi. Jest zresztą ciepły i zaraz paruje. Nie przeszkadza to nam zupełnie (szczególnie po zimnych siekących deszczach fiordlandu)! Przeszkadzają nam tylko krokodyle zwane tu z sympatią crocs. Właścicielka kempingu przy plaży, gdzie jesteśmy rozbici mówi: “Nie, tu na plażę nie wyłażą, bo nie lubią skał przy brzegu, ale kąpać się nie radzę. Wieczorem po plaży spacerować też raczej nie. Lepiej ich nie kusić.” Pierwszą noc spędziliśmy więc lekko z duszą na ramieniu zastawiając się, czy taki croc wyniucha nas przez namiot i przyjdzie schrupać na kolację (a jesteśmy 20 metrów od plaży, więc daleko by nie miał) . A jak przyjdzie, to czy schrupie w całości, czy też zadowoli się na przykład nogą? Znów wróciły wspomnienia kalifornijskich niedźwiedzi włamujących się nad ranem do metalowych szaf na jedzenie. 🙂 Na szczęście krokodyl aż tak sprytny nie jest i do auta się nie włamie – zapasy przetrwały więc bezpieczne. My też, nie martwcie się!

Galeria w przygotowaniu już gotowa. Zapraszamy! Przy okazji zapraszamy też do zaległej galerii z Cairns oraz do kolejnej – tym razem z naszej wycieczki w outback.

8 Responses to Raj z krokodylem w tle

  1. kasia pisze:

    Uwazajcie na krokodyle one atakuja tez na polach namiotowych, mielismy taki przypadek kilka lat temu

  2. gabi pisze:

    Yaiks! Gabi

  3. Aldek pisze:

    Kurcze blade, uważajcie na Cioteczkę Dżili i nie zbliżajcie się do jej basenu.
    Pozdrawiam z zimnego i śnieżnego Ostrzeszowa.

  4. aga pisze:

    Krokodyle to już mieliśmy w filmie, a wy lepiej bądźcie ostrożni, bo one ani po polsku ani po angielsku nie zrozumieją. STO lat , STO lat Isiu! Jak wyglądają urodziny w tropikach?

  5. Jola-mama pisze:

    Proszę , nie straszcie!

  6. Zapraszamy do nowych galerii!

  7. Ania Dziuba pisze:

    Skoro jest relacja to wiadomo że przetrwaliście, cieszę się że wszyscy i w całości!!! Wy w ogóle jesteście twardziele, nie dajecie się ani zmęczeniu ani zwierzakom. Tak trzymać!!!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s