Kącika łasucha – Cairns

A jednak w Australii nie było tak trudno o “kącikowy” temat. Pierwsze dni w Cairns i od razu: Bingo! -trafiliśmy w dwa australijskie smakołyki.

Stek z kangura jeszcze w wersji surowej Pierwszego namierzyliśmy kangura. Postanowiliśmy wykorzystać okazję i upiec sobie coś smacznego na BBQ, które mieliśmy na kempingu Cairns. Z ciekawości, ale też biorąc pod uwagę korzystną cenę i rady Kasi, kupiliśmy sobie elegancki stek, wysmarowaliśmy go mieszanką ziół i kangurek hop! – na blachę. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że tutejsze BBQ to kwadratowa blacha o średnicy metr na metr wyprofilowana w taki sposób, aby nadmiar tłuszczu spływał do otworu umieszczonego pośrodku. Tłuszczu nie ma więc dużo, a jeszcze do tego żadne cykliczne i aromatyczne paskudztwa nie osadzają się na naszym posiłku – w przeciwieństwie do tradycyjnego grillowania. Tutaj grill jest elektryczny – wystarczy wcisnąć guzik i za moment płyta jest już mocno nagrzana. Upiekliśmy (usmażyliśmy?) więc nasze steki bardzo sprawnie i po polsku dorobiliśmy na grillu ziemniaczki wraz z zarumienioną cebulką. Upieczony kangurek okazał się wyjątkowo smakowity. Po pierwsze, stek sam w sobie jest chudy – ma około 2% tłuszczu, a więc tyle, co chudy jogurt – spore osiągnięcie, bo to jednak mięso… (Nawiasem mówiąc, w czasie naszej wycieczki w eukaliptusowe pustkowia mieliśmy okazję zaobserwować, jak szybko, sprawnie i na jakie odległości skaczą kangury. Nic dziwnego, że to same mięśnie…) Po drugie, średnio wypieczony jest mięciutki i apetyczny, w smaku podobny odrobinę do wołowiny, ale bardzo soczysty, świetnie współgra z ziołami – tymianek i rozmaryn podkreślają jego niewymuszony urok. A ziemniaczki z cebulką do tego? Mmmm…  Brakuje tylko mizerii…Od tej pory jadamy kangura z upodobaniem. Pozwolę tu sobie zacytować stwierdzenie jednego z 4B (bez pokazywania paluchem), który po wielokrotnych mlaśnięciach pełnych ukontentowania stwierdził: “Wszystkie kangury przerobić na steki!”. Ten sam łasuch stwierdził także, że steki z kangura są co najmniej tak dobre, jak amerykańskie steki z wołowiny, których smak jest między innymi efektem zmodyfikowanej paszy, jaką podaje się zwierzętom. A tu się takie pyszności spasły się na trawce (? – niewiele jej, oj niewiele!) eukaliptusach (? – to chyba misie koala), zaroślach kolczastych (?). Mamy dziwne przekonanie, że istnieją farmy kangurze, gdzie się je dobrze karmi, bo kangura w buszu złapać niełatwo. Jak zobaczymy taką farmę to ich zapytamy, czym te kangurki karmią, że takie pyszne.

Wspaniałe orzeszki macadamia Drugim objawieniem okazały się orzechy macadamia. Chociaż osobiście nie jestem zwolenniczką orzechów prażonych z tłuszczem, to wcześniej zdarzało mi się jadać macadamie z puszki – choć to towar trudno dostępny i kosztowny (ale za to smaczny!). Z puszki jednak to zupełnie nie to samo. Orzechy macadamia rosną w Queensland, można je kupić już gotowe do chrupania (obrane) i w postaci różnych słodyczy – ciasteczka z macadamią, czekoladki z macadamią, lody z macadamią i mango (absolutnie boskie!) itp.. Nie ma to jednak, jak dobrać się do takiego orzeszka własnoręcznie, tym bardziej, że taki śliczny. Orzechy macadamia w skorupkach wyglądają jak czekoladowe kulki – skorupka jest gładka, równa, połyskuje w słońcu i kolor ma dokładnie taki jak trzeba – kolor mlecznej czekolady. I jest twarda. Ponieważ nie posiadamy na wyposażeniu dziadka do orzechów i nie chce nam się go dokładać do naszego ekwipunku, sprawę załatwiamy zazwyczaj jakimś większym kamieniem. Kilka uderzeń (bo skorupka twarda) i można wyłuskać i wydłubać delikatnie gładkie i okrąglutkie jądro – chrupiące, kruche i przepyszne. Przepyszne zapewne za sprawą tych siedemdziesięciu paru procent tłuszczu, jakie zawiera. W końcu jednak nie będziemy w Queenslandzie wiecznie, więc póki co zajadamy orzeszki bez specjalnych wyrzutów sumienia…

13 Responses to Kącika łasucha – Cairns

  1. Aldek pisze:

    Tak sobie myślę, że łatwiej Wam będzie mówić czego jeszcze nie kosztowaliście. Osobiście chętnie przekąsiłbym coś z Waszego „Kącika”, ale na pewno nie wszystkie potrawy.
    Pozdrawiam czwórkę łasuchów

  2. Teresa pisze:

    Mięso z kangurka w takim razie musi być ‚mniam’.
    Zachęcona opisem orzeszków macadamia zacznę ich szukać po sklepach, niewątpliwie 🙂

    Strasznie mnie ciekawi jakie macie plany na wigilijną kolację?
    Może juz wiecie, ale w praktycznie całej Europie nadchodzące Święta przygotowały sobie odpowiednią scenerię. Aktualnie we Wro -12,5 0C i skrzypiący pod nogami śnieg.

    Trzymajcie się letnio!

  3. gabi pisze:

    Witajcie:
    Dzisiaj + 8C, zapowiadaja snieg w poludniowej Virginii. We W-wiu -11, Jola i Mikolaj kleja pierogi. Mniam, mniam.
    Chociaz nie naleze do zdecydowanie miesozernych, chcialabym dodac {poniewaz zalaczylas wzmianke:-)}, ze nie wszystkie amerykanskie „steki” maja smak, ktory „między innymi” jest „efektem zmodyfikowanej paszy, jaką podaje się zwierzętom”. Zobaczcie zalacznik http://www.eatwild.com/

    Tutaj chcialabym tez dodac, ze dla najbardziej wymagajacych „grillujacych” smakoszy elektryczny grill (takze gazowy) nie jest grillem. Pomimo ze kontrowersyjny, istnieje tylko grill weglowy.
    A co do delektowania sie Kangurem, to uwazajcie aby PETA {People for the Ethical Treatment of Animals (PETA) (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt)} – międzynarodowa organizacja niedochodowa, której główną działalność stanowi walka o prawa zwierząt
    (http://pl.wikipedia.org/wiki/People_for_the_Ethical_Treatment_of_Animals) nie trafila na Beaty “Kacik Lasucha”.

    Na inny temat, za Waszym przykladem wybieramy sie tez tam gdzie cieplo, Santa Barbara, Poludniowa Kalifornia! Gdzie bedzie mozna Wam zlozyc zyczenia swiateczne? XOXO Gabi

    • Beata Kotełko pisze:

      Gabi,
      Bardzo dziękujemy za wyjaśnienie. Tak właśnie czułam, że z tym grillem i BBQ to nie tak prosto, a w Polsce jednak często używa się tych określeń wymiennie.
      Pozdrawiam serdecznie
      Beata

  4. Jola-mama pisze:

    Podejrzewam,że tym „B” zachwyconym smakowitością steku z kangura był Błażej.Patrząc na Wasze zdjęcia w Sezamie to własnie chyba Jemu najbardziej zupki chinskie w NZ „zżarły” wagę. Ale wszyscy wyglądacie super. Orzeszki jak pralinki, można się pomylic-dziadkowi J., jeżeli nie ma na nosie okularów-nie podawac.:D

  5. Lord Piotr pisze:

    I pomyśleć, że Kangurzyca do teraz szuka Maleństwa… :(.

    Pozdrawiam gorąco.

  6. aga pisze:

    Przeczytałam. Idę szukać orzeszków, bo kangurzego mięsa to raczej trudno znaleźć.

  7. aga pisze:

    Są orzeszki!!!! włoskie!

  8. rysioM. pisze:

    „Jak zobaczymy taką farmę to ich zapytamy, czym te kangurki karmią, że takie pyszne” … moze, ale czasami lepiej pewnych rzeczy nie wiedziec 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s