Stałam w środku buszu. Słońce świeciło jasno. Jego promienie prześlizgiwały się między liśćmi drzew eukaliptusowych. Z ich gałęzi zwieszały się liany na kształt węży gotowych w każdej chwili zacisnąć swe mordercze sploty wokół nieostrożnego przechodnia. Ciszę buszu przerywała tylko szemrząca muzyka pobliskiego źródełka i szum wiatru w koronach drzew. Do najpiękniejszej muzyki świata dołączył się teraz szum skrzydeł jakiegoś ptaka przelatującego właśnie nad koronami drzew i wypatrującego swymi bystrymi oczami zwierzęcia, w którym mógłby zatopić szpony.
Nagle coś się nade mną poruszyło. Na wysłaną suchymi liśćmi ziemię spadło kilka liści, jakby kolorowe motyle nad świeżo zaoranym polem. Podniosłam głowę. Nade mną ktoś siedział. A raczej coś. Tylko co to jest?
– Isia, patrz, jest!!! – busz zniknął, ale drzewo eukaliptusowe zostało. Zwierzę na nim też. Stałam na drewnianej ścieżce w środku ZOO, a mój brat ciągnął mnie za rękaw wskazując na drzewo. Na gałęzi, w pozycji “na jaguarka” spał sobie najprawdziwszy miś koala. Był słodziutki, szary, puchaty i naprawdę prześliczny. Trochę poniżej pierwszego puchatka siedzieli dwaj jego koledzy.
– Chodźcie, mamy dla was niespodziankę! – głos mamy dotarł do mnie jakby przez mgłę. Odeszliśmy od koali. Nic nie widziałam – w oczach miałam wciąż obraz tego przesłodkiego puchatka z tymi jego futrzastymi uszami i takim samym futerkiem. Stanęliśmy w kolejce do fotografii. Rodzice kupili bilety. Byłam pierwsza. Pani rangerka kazała mi złożyć ręce “w krzesełko” i posadziła na nich koalę. Jego futerko przypominało owczą wełnę. Był absolutnie słodki. Pani fotograf zrobiła zdjęcie swoim aparatem, a mama kilka naszym. Potem odebraliśmy zdjęcia z puchatkiem. Byłam wniebowzięta!
Rodzice prosili, abym przy okazji zaprosiła do galerii z wybrzeża słonecznego oraz do uzupełnionej z Brisbane (gdzie są właśnie zdjęcia futrzastych puchatków).
To ja poproszę takiego koalę na ręce i widok na słoneczne wybrzeże 🙂
Isia, czytając reportaż, zatkało mnie. Gratuluję i proszę o więcej takich pięknych opisów. A tak przy okazji to dzięki Tobie została wznowiona łączność (moim zdaniem) między tymi którzy oczekują z niecierpliwie informacji o Waszych przygodach i tymi co leniuchują (nie dotyczy Ciebie)
Pozdrawiam pracowitą Isię i pozostałą gromadkę
Ale słodki futrzak! Co to za ZOO? Wygląda jak park narodowy czy rezerwat. Rozumiem, że po kompletnym buszu z dziećmi nie latacie, ale ten wariant na zdjęciu wygląda wiarygodnie. Może nie licząc komercyjnej pani z aparatem, tu Isia zdekonspirowała przygodę, he he. Jednak dla fotki z „uspokojonym” eukaliptusówką cudnym misiem koala warto. Dużo ważył ten okrąglutki brzuszek?
Super wpis, pozdrawiam 😉
Isiu-kochanie, szybciutko ten wpis przesyłaj do pani od przyrody. Twoja klasa własnie zakonczyła przerabianie rozdziału o lasach, więc las eukaliptusowy i jeszcze ze słodkim miśkiem zachwyci na pewno Panią, a jeszcze bardziej Twoje stęsknione, za Tobą, koleżanki. Brawo za piękny ,filmowy opis!
I znów wcięło mi komentarz ale nic to, bo end jest taki, że Iśka!!! piszesz nawet lepiej niż rodzice. tak trzymaj.
Poproszę więcej, kącik łasucha się chowa, mniam 😉
No, jak tak na to patrzę po prawie trzech latach… niewielki postęp zrobiłam.