Półtorej godziny od Christchurch leży Arthur’s Pass – nie tyle przełęcz, co park narodowy. Znany z pięknych widoków, zmiennej pogody i jedynej na świecie górskiej papugi – bardzo fotogenicznej, ale o nieco zszarganej reputacji. Niegdyś była roślinożerna, ale kiedy na wyspy wprowadzono owce, stała się amatorką nowozelandzkiej jagnięciny wycinając swoim dziobem płaty skóry na grzbiecie nieszczęsnych zwierząt i często pośrednio powodując ich śmierć. Takie zniewagi nie mogły ujść płazem, a że ekologia i ochrona lokalnej fauny wówczas nie była w modzie, więc chwycono za dwururki i proce i wybito keę niemal doszczętnie. Od 1986 roku objęto je całkowitą ochroną – teraz jak podjadają owce, to się je deportuje w inne miejsce, licząc na większą wyrozumiałość tych farmerów, którym papugi jeszcze nie zaszły za skórę, a na miejscu robi się wszystko, żeby poszkodowanego hodowcę udobruchać. I po jakimś czasie znowu zmiana ;-). Traktowane z taką atencją sprytne ptaki szybko znalazły sobie rozrywki dotychczas zakazane, czyli obgryzanie wycieraczek, siodełek rowerów, napady na plecaki i wybebeszanie kubłów na śmieci. Trudno powiedzieć ile w tym prawdy, ale Nowozelandczycy twierdzą, że jest to najbardziej inteligentny ptak na świecie. My stwierdzamy z całą pewnością, że nie lubi się nudzić.
Bardzo chcieliśmy zobaczyć keę, więc dopytaliśmy się w centrum informacyjnym parku narodowego, gdzie tego niezwykłego ptaka można spotkać. “Ależ z tym nie ma problemu. Jedźcie 200 metrów dalej, koło sklepu!”. Jeszcze nie wysiedliśmy z samochodu, a już zobaczyliśmy keę przelatującą nad jezdnią. Wszechobecne dookoła kafejki tabliczki “Nie karmić kei!” dały nadzieję, że będzie ich więcej. Rzeczywiście, zgodnie z ulotką informacyjną, na ulicy grasował już gang 5-6 papug, prawdopodobnie młodych samców. Spacerowały z godnością po ulicy, wskakiwały na samochody, dachy kawiarni, stoliki, kubły na śmieci – jednym słowem wszędzie, gdzie istniała szansa na zdobycie choćby odrobiny jedzenia albo spłatanie jakiegoś figla. Latały tylko w ostateczności, pokazując przepięknie ubarwione na czerwono od spodu skrzydła, a do średnio pilnych spraw spieszyły poleczką, co całkowicie odzierało je z dostojeństwa. Z rozbawieniem obserwowaliśmy, jak siedząc na kawiarnianych stolikach szarpały za sznur od parasoli (tak jakby chciały złożyć wszystkie co do jednego) i próbowały obgryzać drewniane blaty, podczas gdy ich dwóch kumpli szykowało napad na apetyczny pomarańczowy plecaczek z turystką jako zbędnym balastem z przodu.
Naszym wycieraczkom tym razem się upiekło.
Gdyby nie ten dziobek, to wyglada bardzo niewinnie. Pozdrowienia dla całej przyrodniczej wycieczki
Wycieraczkom się upiekło bo na pewno były stare. Proponuję kupić ,świeże i wypróbować.
Pozdrawiam zmotoryzowaną gromadkę.
Witam,
zaczynam kibicować Waszej niezwykłej wyprawie. I mam nadzieję wiele sie od Was nauczyć, bo planuję za 2,5 -3 lata wyruszyć w taką „podróż życia”. Muszę się przygotować nie tylko merytorycznie i ekwipunkowo, ale najpierw poprawić sprawność fizyczną (ze względu na mój dość „średni” wiek) i podbudować finansowo.
Jestem pełna podziwu, bo ja nie miałabym odwagi z małymi dziećmi tak podróżować. Mam jednak nadzieję, że moje dorosłe dzieci będą mogły mi towarzyszyć chociaż na niektórych odcinkach trasy dookoła świata. Pozdrawiam dzielnych podróżników.
Bardzo dziękujemy. Zapraszamy do dalszego śledzenia strony. W razie pytań można pisać na maila beata@kotelko.com
Pozdrawiamy serdecznie
Beata
Poczytałam o keach na Wikipedii. Jest tam też filmik pokazujący papugi atakujące jagnię… Wolę z całą pewnością nasze pospolite gołębie, z całym ich ‚dobrodziejstwem’ 🙂
pozdrowienia nieustające z Wro
Jakie wredne ptaszyska!!! I wcale nie są piękne …
Mam nadzieję, że ludzi nie atakują – no bo wiecie, z braku owieczki to i człowiek może ujdzie.
Pozdrawiam gromadkę szczęściarzy 🙂
No to gusta kulinarne papug mamy za soba, A CO Z „KĄCIKIEM ŁASUCHA”?!!Przeciez nie popylacie ciagle chińskich zupek?
Bedzie, bedzie, ale troche cierpliwosci!
Z tą keą to niemal jak w „Ptakach” Hitchcocka, więc uważajcie i nie wchodźcie do budek telefonicznych:)
Przepraszamy za powolny update strony, ale obiecujemy poprawe. Nowe galerie sa juz szlifowane i wkrotce sie pojawia.
Czy to może Wasza robota? Bo tam gdzie Wy to często dzieje się coś ciekawego. Ponad 100 gór lodowych o dużych rozmiarach zostało zauważonych u wybrzeża Nowej Zelandii.
Pozdrawiam
No właśnie.Niby cicho i spokojnie tylko kilometry robią a tu się okazało, ze znowu coś „zmajstrowali”. uwazajcie, bo zimno wam będzie największa ma 50 m! nad lustrem wody.
Błażej, proponuję byście pokazali licznik odwiedzin na Stronie Głównej.
Przekonacie/-my się ile osób do Was codziennie zagląda z niecierpliwością oczekując na nowe i podczytując starsze wpisy 🙂
Co 4B na to?