Great Sand Dunes National Park – nieco zagubiony kawałek dziwnego świata niemal pośrodku Gór Skalistych. Z jednej strony krajobrazy alpejskie, z drugiej wielkie, podmokłe łąki, a pośrodku wielka kupa piachu. W końcu to największe wydmy w Ameryce Północnej! Ciągnące się na wiele kilometrów morze piasku i wydm powstało na skutek procesu erozji i działania wiatru – bardzo ciekawe zjawisko recyklingu piasku i chyba jedyne miejsce na świecie, gdzie takie piaszczyste cudo można spotkać w górach na wysokości 2500 m n.p.m. Tu w zimie przecież normalnie pada śnieg, a wydmy pokrywają się białym puchem! Widok piasku na tle gór świetny, bo z daleka wydmy zdają się być małe – na tle potężnych szczytów za nimi. Dopiero, jak się podjedzie bliżej, to okazuje się, że są naprawdę spore.
Wiosną i wczesnym latem park przemienia się w wielki plac zabaw dla dzieci, gdyż wzdłuż wydm płynie szeroki i płytki strumień z gór (topniejące śniegi) – mamy wielką piaskownicę i kupę płynącej, płytkiej wody. Niestety w sierpniu woda nie płynie, za to świeci mocne słońce i wieje wiatr. Na szczęście trafiliśmy na koniec kilkudniowego załamania pogody (które przepłoszyło nas wcześniej z Santa Fe), więc niebo pokryte chmurami dawało komfort – dało się łazić po wydmach na bosaka. Komfort był – przynajmniej jeśli chodzi o upał – natomiast jeśli chodzi o zmęczenie, to wydmy dały nam popalić. Oj oj! Chyba kondycja nam spadła od czasu, gdy jeździmy autem 🙂 W każdym razie na Wysoką Wydmę (High Dune, 650ft/198m wysokości) weszliśmy ze sporą zadyszką. Na górze okazało się, że stromizna jest spora, więc można było biegać turlać się i zjeżdżać na tyłku do woli. Spora część 4B tak właśnie spędziła pozostały czas na wydmach!
Zapraszamy do nowej galerii!
Jedno 4B śmiga rzeczywiście wyśmienicie. Siedem lat temu śmigał tak-razem ze swoją mamą na naszych wydmach ruchomych-k/Łeby.On chyba nie pamięta-za to Beata na pewno.
Hej, a na tych Diunach to żadnych czerwi pustyni nie było??? No i mam nadzieję, że tym bardziej podłych Harkonnenów;).
Jak to wyglądało od tej strony Lordzie? Czy, aby w międzyczasie nie zaciągnąłeś się do Sardaukarów Imperialnych ? /Ale ja jednak jestem durny, przecież Ty już się dawno zaciągnąłeś tylko jesteś tam …. incognito;) – wybacz, ale wmoczyłem/. Powodzenia w dalszych wyprawach.
To cudeńko przyrody robi wrażenie.
Jaka radość! Turlanie się w piasku to dopiero super zabawa 🙂
Toż to mieliście uciechę!!! Jazda na maksia, a jakie trawienie potem doskonałe. jak u indyków.a węży to tam jakich nie było?
A propos węży. nie próbowaliście tam jakiegoś indianskim sposobem upiec?może coś tam wrzucisz do Łasucha ekstremalnego?
Czy czasami nie pedzicie z powrotem do Austin w Texasie na Festiwal Ostrego Sosu?????GH
Nie, Gabi. To już za daleko. Ale zamierzamy wrócić na jeszcze jedną imprezę indiańską do Window Rock w Arizonie.