Wczoraj w ranarium (tj. żabarium) dowiedziałam się, że żaby (nawet polskie) wcale nie kumkają, jak to błędnie myślą ludzie z Europy (bez obrazy, europejski czytelniku, ale przyznasz mi racje kiedy przeczytasz dalszy ciąg), lecz śpiewają. I to nie coś w rodzaju “School’s Out…”, lecz szszsz… szszsz…, a niektóre wydają dźwięki podobne do pstrykania palcami.
A właściwie dlaczego śpiewają? Dlatego, że u żab istnieje pewna zasada. Samice są zawsze większe. Są takie dlatego, że gdy żaby robią “coś”, żeby mogły się potem urodzić dzieci, samiec siedzi na samicy przez 3 tygodnie!!! No i przez te 3 tygodnie biedna przyszła matka musi dźwigać swego leniwego małżonka na własnych plecach. Gdyby ludzie tak mieli, to nigdy bym nie została mamą! No, ale skoro samica tak się dla niego poświęca, to on musi się jej czymś odpłacić. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Tak naprawdę to nie śpiewają wszystkie żaby, lecz tylko samce. Robią to, żeby przywabić samce, ale to nie wszystko. Pan żaba śpiewa dla swojej wybranki serca przez 50 dni.
Ale wytrwały, no nie?!
Te trzy tygodnie „to coś” to może nie leniuchowanie lecz pracowitość? A co do śpiewania, to czasem taki podobny do żaby słyszę w mediach.
Pozdrawiam gromadkę
Bomba! 🙂 Berenika, mam nadzieję że będziesz pisać częściej! Rysunek też jest odjazdowy! Rozumiem że spodobało Ci się w żabarium 🙂 Przy najbliższej okazji nie omieszkam tego miejsca odwiedzić 🙂
Pozdrawiam całą Waszą Czwórkę! Marek „:-)
JAA dobre brawo takiego czegoś nie widziałem że przez 3 tygodnie to bi mi to „cos” odpadło:)